Indeksy giełdowe, wagi ich komponentów i smart beta
Każdy indeks giełdowy można scharakteryzować pod kątem liczby spółek wchodzących w jego skład, ich udziału (wagi) oraz pod kątem uśredniania (arytmetyczne lub geometryczne). Najbardziej ciekawą spośród tych trzech cech jest waga poszczególnych spółek.
Najczęściej spotykanym sposobem ustalania wag poszczególnych komponentów indeksu jest ważenie wartością rynkową spółki. Im większa kapitalizacja spółki, tym większy jej udział w indeksie. Patrząc z punktu widzenia prestiżu, pieniądza itd. ma to swoje uzasadnienie. Im większa kapitalizacja spółki, tym spółka wydaje się być gigantem w oczach inwestorów, tym większe jej znaczenie dla danego indeksu, sektora, branży. Plusem stosowania wagi w oparciu o kapitalizację jest stosunkowo rzadka korekcja indeksu, gdyż wzrost/spadek kapitalizacji spółki automatycznie zwiększa/zmniejsza jej udział w indeksie. Indeksy takie jak chociażby WIG20, S&P 500, DAX 30, CAC 40, FTSE 100, NASDAQ 100 stosują wagi w oparciu o kapitalizację. Obecnie na WIG20 spółką o największej kapitalizacji (wartości rynkowej) jest PKN Orlen i to ta spółka ma największy udział, bo ponad 15%.
Kolejnym sposobem określania wag spółek jest ich ważenie ceną akcji. Czyli mówiąc w skrócie, im cena akcji spółki droższa, tym jej większy udział w indeksie. Gdyby indeks WIG20 był ważony w ten sposób to wahania spółki LPP miałyby największy wpływ na wartość indeksu WIG20. Cena za akcję LPP obecnie oscyluje w okolicach 8200 zł. Czyli wzrost ceny akcji LPP o 10 zł miałby wiekszy udział, aniżeli wzrost ceny akcji PKN np. o 17 zł. Przykładem takiego indeksu jest japońskie Nikkei 225, czy amerykański Dow Jones Industrial Average.
Inną metodą w sposobie określania udziału spółki jest przyjęcie jednakowych wag dla każdego komponentu niezależnie od ceny akcji, czy wartości rynkowej. Czy to LPP, czy Tauron, czy PKN, każda z takich spółek miałaby 5% udział w indeksie WIG20. Generalnie żaden z głównych indeksów giełdowych nie jest ważony tą metodą. Istnieją natomiast alternatywy. I tak np. powstał indeks S&P 500 Equal Weight, czyli spółki z indeksu S&P 500 o takim samym wpływie na indeks – 0.2%. Dokładną specyfikację i metodologię wyliczania tego indeksu można znaleźć na stronie ‚producenta’ S&P Dow Jones Indices S&P 500 Equal Weight Index Methodology. W odróżnieniu od tradycyjnych indeksów, pojawia się problem re-balancingu. Toteż korekty(re-balancing) na S&P 500 Equal Weight dokonywany jest co kwartał wraz z wygasaniem 3-miesięcznych kontraktów terminowych. Z jednej strony jest to problem, z drugiej natomiast przyczynia się do wysokich stóp zwrotu.
Przy odrobinie samozaparcia można samemu stworzyć „indeksy”, czy też portfele oparte o „blue chips” ważone jakąkolwiek inną metodą niż wartość rynkowa. Oczywiście indeksy te nie będą oficjalnymi, ale mogą posłużyć do czegoś bardzo użytecznego, o czym za chwilę.
Co jest najbardziej interesujące i co odróżnia indeksy giełdowe gdzie przyjmowana jest jednakowa waga od tradycyjnych ważonych kapitalizacją spółek ?
W przypadku indeksów ważonych kapitalizacją mamy do czynienia z typową inwestycją z zastosowaniem momentum. Fundusze indeksowe muszą kupować dany walor, gdy jego cena rośnie oraz sprzedawać, gdy cena danej spółki spada. Klasyczne wykorzystanie momentum. Oczywiście ETF’y czy fundusze indeksowe nie muszą robić tego poprzez bezpośredni zakup akcji z rynku, ale zasada wiernego odzworowania indeksu S&P 500 poprzez np. ETF SPY własnie mniej więcej polega na wykorzystaniu momentum.
W indeksach, gdzie wszystkie spółki są równoważne, dochodzi do zupełnie innej sytuacji. Aby zapewnić stałą wagę, akcje spółki, której cena rośnie będą sprzedawane, a kupowane będą akcje spółki, której cena spadła. Co oznacza mniej więcej tyle, że kupowane są dołki, a sprzedawane górki. Niestety wadą w tym podejściu jest dość częsty re-balancing w celu zapewnienia równowagi. Niemniej jednak pomijając re-balancing inwestycje w indeksy równoważone ma tę zaletę, iż jest typowym inwestowaniem o którym pisali najznamienitsi świata spekulacji.
Uniknięcie odejścia od kapitalizacji rynkowej pozwala na praktycznie całkowite wyeliminowanie wpływu kursu tylko części spółek. W przypadku S&P 500, gdyby 25 spółek o największej kapitalizacji i mających 30% udziału w indeksie urosło o 2.5%, a 475 spadło o 1%, indeks S&P 500 i tak by zaliczył wzrost. Toteż obserwując wzrosty głównych indeksów ważonych kapitalizacją warto patrzeć na stosunek spółek rosnących do spadających.
Po tym jak w 2003 S&P Global wprowadził S&P 500 Euqal Weight Index szybko powstał ETF podążający za tym indeksem – Guggenhaim S&P 500 Equal Weight ETF, RSP. O ile początkowo zainteresowanie tym ETF’em było stosunkowo małe, obecnie stanowi jeden z największych ETF’ów stosowanych w strategiach „smart beta”.
Smart beta w skrócie i bardzo oględnie to strategie inwestycyjne / zarządzania portfolio w fundach, gdzie porzucana jest kapitalizacja w doborze całego spectrum aktywów w zarządzanie na rzecz chociażby równych wag (equal weights). Tłumaczone jest to tym, iż sposób inwestycji w oparciu o wartość rynkową jest sprzeczna z modelem wyceny aktywów kapitałowych. Sama smart beta charakteryzuje się obniżeniem ryzyka inwestycyjnego, czy ponadprzeciętymi zyskami w stosunku do podejmowanego ryzyka. Więcej na temat „smart beta” można przeczytać chociażby w opracowaniu Piotra Wiśniewskiego „Inteligentna beta (Smart beta) jako nowa strategia inwestycyjna państwowych funduszy majątkowych”.
O ile dekadę temu „smart beta” i inwestycje chociażby w ETF RSP były mało popularne. Obecnie panuje boom na tego typu alternatywne inwestycje, co przejawia się ogromnym wzrostem lokowanego kapitału w aktywa poprzez zastosowanie inteligentnej bety.
Z resztą coroczne badania EDHEC – Risk Institute pokazują ogromny wzrost zainteresowania inwestycjami poprzez ETF i smart beta – Insights from the 10th EDHEC European ETF and Smart Beta Survey
Właściwie nie ma się czemu dziwić patrząc na to jak radzi sobie RSP w porównaniu do SPY.
Powyższy wynik jest możliwy do uzyskania poprzez własnie ograniczenie ryzyka i podejście „kupuj nisko, sprzedawaj wysoko” oraz coś jeszcze o czym za chwilę….
Wszystko pięknie ładnie, dlaczego więc equal-weight nie jest głównym indeksem ? Patrząc na sposób wyliczenia tego indeksu oraz cały model, mógłby pojawić sie olbrzymi problem z utrzymaniem instrumentów pochodnych i bazowych w ryzach, dodatkowo zmienność. Dla przykładu odchylenie ETF SPY od wartości indeksu S&P 500 nie przekracza 0.1% o ile w ogóle takie odchylenie pojawi się. Ale tutaj zainteresowanych odsyłam do Internetu, specyfikacji i ogólnie różnic pomiedzy wartością rynkową, a równymi wagami.
Jeśli jednak szukać informacji w Internecie to warto każdą informację zweryfikować bardzo dokładnie. W przypadku indeksu S&P 500 Equal Weight często można spotkać się z opinią, iz ruchy powodowane są przez spółki o najniższej kapitalizacji wchodzących w jego skład. Poprzez zastosowanie trzyczynnikowego modelu Famma-French jako alternatywę do jednoczynnikowego modelu wyceny aktywów kapitałowych (CAPM) chłopcy z Alpha Architect dowiedli w sposób akademicki, że „małe” spółki nie zawsze mają wpływ na wyniki RPS, a wynik jest głównie osiągany poprzez inwestycję w wartość. Stąd też zastosowanie tego typu indeksów może mieć olbrzymią korzyść dla inwestorów ceniących sobie pasywne inwestycje w wartość spółek.
Artykuł z 2013 – What Drives the S&P 500 Equal-Weight Premium? Size AND Value
Artykuł z 2015 – What Drives the S&P 500 Equal-Weight Return Premium?
Oczywiście trzeba pamiętać, iż powyższe jest podejściem typowo akademickim.
Jednak dlaczego jest to istotne ? Współczynnik RSP:SPY może w takim przypadku sugerować, że od początku 2017 r. najmniejsze spółki z indeksu S&P 500 nie rosną tak szybko jak robią to liderzy tego indeksu i mamy odpływ z inwestycji pasywnych na rzecz inwestycji aktywnych.
Mimo wielu pozytywnych opinii na temat tego wskaźnika, osobiście uważam je za wynik wątpliwych praktyk badawczych. Tym samym, tego typu wskaźniki nie są w spektrum mojego zainteresowania.
Podsumowując… inwestycje pasywne za pośrednictwem „indeksów równoważonych” zdają się być świetną alternatywą dla inwestorów ceniących sobie lokowanie kapitału w wartość na bardzo długi termin. Dlatego myślę, że czasem warto porozmawiać z doradcą inwestycyjnym swojego biura maklerskiego, czy przypadkiem nie mają u siebie produktów opartych o strategie smart beta. Przeanalizować ewentualny produkt i podjąć słuszną decyzję inwestycyjną.
Na koniec polecam kilka anglojęzycznych artykułów z Forbes.com
Equal-Weighted Stock Indexes Can Have Powerful Benefits
How The ETF Bubble Feeds The Stock Market Bubble
[…] O wykorzystaniu indeksu równoważonego w strategiach smart-beta pisałem w ubiegłym roku – Indeksy giełdowe, wagi ich komponentów i smart beta. […]