Co za piękny świat tradingu
Zainspirowany niedawnymi komentarzami kilku Czytelników postanowiłem przybliżyć jeden bardzo ważny aspekt, który mam nadzieję wpłynie choć w niewielkim stopniu na poszerzenie świadomości związanej z mechanizmami panującymi na rynkach finansowych. Będąc zawodowym traderem, czyli traderem otrzymującym wynagrodzenie za swoją pracę, a następnie będąc retail traderem nauczyłem się jednej bardzo istotnej rzeczy. Postrzegania wszystkiego w sposób racjonalny i obiektywny. Nie chodzi tu już tylko o trading, ale o każdy inny aspekt życia. Czy to zawodowego, czy codziennego. Jako ex-trader nauczyłem się również podejścia z ogromnym dystansem do rynków finansowych. Tak, ex-trader. Mimo iż jestem uczestnikiem rynków, nie klasyfikuję swojej osoby jako tradera. Po prostu uczestnik rynku.
W świecie retail tradingu góruje doktryna, iż większość detalicznych uczestników rynku jest skazana na porażkę i nie wygra z „kasynem”. Tego typu twierdzenia podparte statystykami KNF, czy NIK – Około 80% uczestników rynku Forex traci pieniądze – mogą zdawać się za zasadne. Jednak fakt pokaźnych strat, wśród tak licznego grona, w żadnym stopniu nie jest potwierdzeniem skazania każdego detalicznego uczestnika rynku na porażkę.
Cztery główne czynniki odpowiedzialne za straty retaili:
- Brak dziennika spekulacji.
- Brak obiektywnego podejścia do spekulacji.
- Brak odpowiedniej wiedzy.
- Brak znajomości działania rynków.
To całe biadolenie o stratach i kasynach powoduje snucie przedziwacznych teorii o tzw. „smart money”. Skoro retaile przegrywają to handluj jak „smart money”. Podążaj za smart money, nie patrz na tłum retaili. Czyli jak mam handlować? Wiele portali o tematyce tradingowej „znalazło” odpowiedź na to pytanie i zdaje się być banalna. Patrz na myfxbook.com, na pozycjonowanie się retaili w XTB i rób odwrotnie. Wystawiaj opcje, bo retaile je kupują. Będziesz jak „kasyno”, smart money – jak to mawia „bloger roku”. Smart money wiedzą jak handlować, posiadają tajemną wiedzą. A najlepiej kup raport za kilka tysięcy i będziesz wiedzieć, co w analizie technicznej działa, a co nie.
Wiecie co? Jest to totalne pierdolenie od rzeczy ludzi, którzy za cholerę nie wiedzą o czym mówią/piszą. A gdy jakiś facebookowy guru zacznie wam wmawiać, że teraz shortujący wymiękają psychicznie i trza brać longi możecie być pewni, iż ów guru jest nikim więcej jak A-Grade Bullshitterem – mówiąc po polsku „pierdoli od rzeczy”.
Jak handlują smart money?
Jak już zostało ustalone przez te wszystkie wszędobylskie doktryny, smart money wiedzą to czego nie wiedzą inni. Tylko, co takiego oni mogą wiedzieć? Otóż dla przykładu posiadają wiedzę najbardziej tajemną z tajemnych na temat wyceny opcji za pomocą modelu Blacka-Scholesa. Wiedza ta jest tak tajemna, że nawet doczekała się polskiego tłumaczenia na Wikipedii i została opisana w setkach publikacji.
Przeciętny retail patrząc na ten model wyceny opcji jedyne co zrobi to złapie się za głowę i nie będzie widział różnicy pomiędzy tym co jest napisane na Wikipedii, a tym o czym śpiewa Ricchi i Poveri. Niby coś o marynarzach, ale do końca nie wiadomo.
Wystarczy poświęcić kilkanaście miesięcy na naukę języka włoskiego i ten tekst jak i inne będą zrozumiałe. Podobnie z „Black-Scholesem”. Wystarczy poświęcić kilkanaście miesięcy, może parę lat na naukę i wszystko będzie zrozumiałe. Smart money nie są smart, bo posiadają jakąś tajemną wiedzą. Smart money są smart, bo po prostu wiedzą o co chodzi w Black Scholes i wiedzą jak to wykorzystać, a co więcej… robią to niesamowicie konsekwentnie. To nie jest jakaś tajemna wiedza.
Tym, czym dla Polaka w komunikacji jest język polski, tym dla traderów handlującymi derywatami jest model Blacka-Scholesa. I nagle okazuje się, że te wszystkie grubasy i smart money rzekomo strzelające zlecenia SL innych uczestników, a najczęściej tylko nam… korzystają z tego, co jest dostępne za darmo…
Ale na końcu tak czy siak retail dojdzie do wniosku:
Jak te szlaczki mogą być dla mnie przydatne, przecież do tego trzeba mieć nie wiadomo jak ogromną głowę. To już wolę buy/sell na MetaTraderze.
Black-Scholes to tylko jeden z nielicznych, a zarazem podstawowy i najczęściej wykorzystywany model wyceny opcji.
Arbitraż
Arbitraż pokazuje niejako ułomność myślenia retaili w kategoriach prawdopodobieństwa i możliwości zarabiania na rynku. Dla zdecydowanej większości ludków na rynku szansa na zysk wynosi 50% i koniecznie trzeba mieć pozycję długą lub krótką, bo rynek może iść w górę lub w dół. Gówno prawda. W arbitrażu liczy się szybkość realizacji zlecenia i nie ma to nic wspólnego z szybkością wciśnięcia przycisku buy/sell w „Me too traderze” (MetaTreder 4 lub 5).
Najlepszym przykładem tego jest arbitraż trójstronny. Arbitraż trójstronny jest tak tajemny, że jak jeden z facebookowych guru go odkrył, zaczął pierdolić niczym o odkryciu Ameryki. Można to porównać do odkrycia możliwości składania zleceń ukrytych w platformie transakcyjnej. Niestety tak już jest, że gdy retail coś odkryje wydaje mu się, że jest tym właśnie „smart”, a reszta spośród 7,6 mld ludzi to debile.
Jak to robią smart money?
Citibank widzi, że w Deutsche bank chcą kupić dolary po cenie bid 0.8171 (EUR/USD), w tym samym czasie Barclays kwotuje funta po 1.4650 na bidzie, czyli po tyle chcą kupić funty (GBP/USD). W tym samym czasie w Credit Agricole zaszaleli i chcą sprzedawać funty po 1.1910 i tyle Credit Agricole kwotuje na ofercie (EUR/GBP). Citibank kwotuje tak samo jak Deutsche i Barclays.
Citibank dostrzega różnicę pomiędzy rynkowym kursem wymiany EUR / GBP a tzw. „implied cross rate” 1.4650 × 0.8171 = 1.1971. Ta dość znacząca różnica powoduje okazje arbitrażowe.
Citi sprzedaje dolary do Deutsche za euro. 1 000 000 USD x 0.8171 = 817 100 EUR
Citi sprzedaje euro do Credit Agricole za funty. 817 100 EUR / 1.1910 = 686 062 GBP
Citi sprzedaje funty do Barclays za dolary. 686 062 GBP x 1.4650 = 1005080 USD
Citi zarobiło 5080 USD na tej transakcji. Oczywiście zarobiło jeśli było odpowiednio szybkie. Jeżeli arbitraż jest szybko zauważalny to realizacja zlecenia musi się odbyć błyskawicznie. Zapewni to, że nasze zlecenie zostanie zrealizowane w całości
Jak szybko zlecenie musi być zrealizowane? Najlepiej poniżej 1 milisekundy. Oczywiście arbitraż może utrzymywać się przez kilka sekund, minut, ba nawet godzin. Jednak zarobi na tym tylko ten kto będzie szybszy. Szybkość realizacji zleceń zależna jest od latencji sieciowej jaką mają na wyjściu smart money. Jeżeli z jakiś powodów spóźnią się ze zleceniem lub zostanie zrealizowane po złej cenie, „smart money” hedgują się. Niestety hedging na poziomie retail to otwarcie pozycji przeciwstawnej. Dla smart money nie jest to w ogóle smart. Tego typu praktyki zakazane są, a dodatkowo niemożliwe do zrealizowania z powodów czysto technicznych. Wyobraźmy sobie, iż trader może posiadać zarówno pozycję długą jak i pozycję krótką na kontrakcie terminowym. Nie da rady. Jednak retail trader jest w stanie to sobie wyobrazić, uskutecznia to na kontraktach CFD i na dodatek nazywa to hedge. What the fuck.
Nawiązując do szybkości realizacji zleceń ciśnie się na usta slogan: „Jak skutecznie inwestować poświęcając 1 milisekundę tygodniowo?”. Myślę, że w tym temacie można byłoby stworzyć nie lada konkurencję dla tych wszystkich promujących 57 minut tygodniowo.
„My jednak odkryliśmy zaskakującą metodę, dzięki której każdy, nawet zupełnie niedoświadczony inwestor może odnosić sukcesy poświęcając tylko 1 milisekundę tygodniowo. Właściwie to jej nie odkryliśmy, bo tak jak Black-Scholes, również arbitraż został opisany chociażby na Wikipedii.”
Smart money są smart, bo mają odpowiednią wiedzę z zakresu mikrostruktury rynkowej. Dla którego retaila będzie miał znaczenie poniższy diagram?
Dla smart money ma znaczenie, a to wszystko co dla nich ma znaczenie, chociażby w kontekście handlu kontraktami futures, można znaleźć tutaj: Technical and business information about current CME Group electronic trading platform and trading services.
Kto z retaili słyszał o zleceniach „implied order”? Nikt? W smart money słyszeli i wykorzystują. Czy jest to jakaś tajemna wiedza? Nie. CME Group – Implied Orders. Czym będzie się różnić smart money vs retail trader w wykorzystaniu „implied orders” niczym. Dlaczego więc smart money będą wygrać, a retail przegra?
Bo retail „musi” zarobić milion na teraz, czy pochwalić się statement na Facebook, zebrać gratulacje, zmasturbować swoje ego. Smart money są na tyle smart, że w ogromnym poważaniu mają publikacje statementu na Facebook i zbieranie gratulacji od dzieciaczków z Facebook. Wiedzą, że nie zarobią milionów na teraz. Wydają miliony na edukację swoich „smart ludków”.
Tego typu przykładów można byłoby podawać w nieskończoność.
Retail w zakresie zdobywania wiedzy jest bardzo ułomny i podatny na wszelkie sztuczki. Wykorzystują to skrupulatnie ludzie „smart”, którzy są odpowiednio skuteczni w marketingu i PiaR. Znajdują oni zatrudnienie u brokerów detalicznych, czego efektem są slogany typu.
„Naucz się zarabiać w 3 dni” – Admiral Markets
„Pierwszy w Polsce profesjonalny kurs inwestycyjny” – XTB Brokers. Kurs trwa 4h.
Dla przykładu w pełni profesjonalny kurs nauki małego wycinku Microsoft Windows Server 2016 trwa około 400h. Skoro brokerzy pierdolą, że trading to ciężki kawałek chleba i najtrudniejszy z zawodów. Jakim sposobem są w stanie nauczyć w 4h najcięższego zawodu świata? 100x szybciej niż informatyka aspektów związanych z Windows Server 2016.
Dr. Benjamin Bloom w swoim artykule „Developing Talent in Young People”, czy John Hayes w „The Complete Problem Solver” dowiedli, iż człowieku potrzebuje średnio 10 lat na naukę by stać się ekspertem w danej dziedzinie i móc konkurować z innymi ekspertami.
To czym jest hedging instytucjonalny? Na czym polega?